Od poniedzialku kolejna batalia na uczelni.Kolejne zaliczenia i mam nadzieję ,że już ostatnia laborka z ogranicznej.Pobędę tam sobie tym razem tylko do środy do popoludnia ,ale we środę to już będziemy sie z Agą opierniczać :)
Pamiętam jak poklócilyśmy sie z Aga to obiecalam sobie ,ze już nigdy więcej!!! A kiedy zaraz potem dostalam wylewu biedną Age tak męczyly wyrzuty sumienia ,że chciala od razu do mnie przyjechać i podobnież musialy jej tam dziewczyny klaść do glowy żeby jeszcze nie przyjeżdzala no ale jak bylam już w domu to przyjechala .Wytlumaczylysmy sobie wszystko i nadal trzymamy się razem.Dziewczyna naprawdę bardzo mi pomaga , zresztą nie tylko ona bo także jej rodzice którzy karzą mi dawać znac jak tylko mialabym jakieś klopoty z noclegiem i od razu mnie ,ze tak powiem "wekują" Jestem im za to ogromnie wdzięczna.
Myślalam ,że już nie będę sie tak stresować z powodu studiów ( przeciez mi nie wolno) a jednak czuje ,ze to oddzywa sie znowu.Ta cholerna obawa ,że nie zalicze ,ze nie dam rady.Wiem ,że świat się nie zawali a jednak ........ Chcialabym móc miec luzackie podejście, takie jak mają niektórzy ludzie.