Najnowsze wpisy, strona 125


wrz 30 2003 kolejne "cenne" rady
Komentarze: 0

Znowu dzisiaj dostałam "cenne" rady na temat tego jak żyć po tym co się stało.Trafia mnie  , poprostu mnie trafia skąd Ci ludzie wiedzą  jak żyć po czymś takim skoro sami nigdy tego nie przeżyli i skoro nawet nie mają pojęcia jakie ograniczenia niesie za sobą takie spustoszenie, taka rewolucja , która rozegrała sie w moim organiźmie????????????????????????????????????????????????????????? 

gena : :
wrz 30 2003 nie chciałam tego
Komentarze: 0

Nie chciałam tego a wszystko się już tak zrypało , że nie wiem czy jestem jeszcze w stanie to naprawić.Czasem zachowuje się jak małe , rozkapryszone dziecko.Czasem zacietrzewiam się w swoim bólu i nie widzę tej drugiej strony.Jedyne co mogę teraz zrobić i powiedzieć to to , że bardzo mocno i szczerze przepraszam pana panie P.K.Mam nadzieję ,że jest mi to pan w stanie wybaczyć.Pewnie znowu to ja wyjde na tą niedobrą ale niech i tak będzie.A co do historii tej znajomości czas pokaże.

 

 

Wydarzenia ostatnich dni wywarły na mnie większy wpływ niż sądziłam.Może to żle a może dobrze? Okaże się dopiero po tym jaki wniosek z tego wyciągnę.

gena : :
wrz 30 2003 ostatni dzień
Komentarze: 0

Ostatni dzień praktyk i ostatni dzień mych wakacji. Powrót do "zakuwania" i do fantastycznie "pachnących" laboratoriów.Ale jakby nie było podoba mi się to i tęskniłam za tym przez ten rok niebytności na uczelni.Więc powrót na uczelnię na czwarty rok czas zacząć!!!!!!!

A co do praktyk to było nawet fajnie.Gorzej z "papierkową "robota typu konspekty.Ale wytrwałam -ciekawe tylko jaką opinie wystawi mi moja pani magister????

gena : :
wrz 28 2003 spotkanie
Komentarze: 0

Było miło nawet bardzo.Zawsze trafiałam na facetów "zwariowanych" i ostatnimi czasy miałąm tego serdecznie dosyć.Teraz trafił mi się Pan poważny .Nie wiem jak będzie dalej bo to dopiero nasze drugie spotkanie ale jak narazie jak to się mówi nie czuje nic , nie czuje "mięty".Zresztą dzisiejsze spotkanie było dziwne.Zraniony facet zachowuje się jak maleńkie dziecko , które zabiera zabawki i idzie na inne podwórko.

 

Stwierdzam ,że w tych sprawach to ja mam "szczęscie " jak mało kto.Przykre acz prawdziwe.Zaczynam się coraz bardziej zastanawiać co jest nie tak? A może poprostu "kochany" stwórca postanowił  ,że będę przez życie iść sama.Nie no byłoby cholernie milutko.Bo jak pokazują wydarzenia ostatnich kilkunastu dni niektórzy ludzie , których uważa się za przyjaciół są z Tobą do czasu........No własnie do kiedy o tym decydują oni sami.Znalazłam ostatnio takie powiedzenie:

 

"Kto przestaje być przyjacielem nigdy nim nie był".

 

Właściwie to znowu mam gonitwe myśli , znów wszystko się przewartościowuje.Jedyne co aktualnie jest niezmienne w moim życiu to rodzina i dwójka przyjaciół. Wiadomo z rodziną raz jest lepiej raz gorzej ale oni zawsze są przy mnie , mogę się z nimi pokłócić , mogę im "nawymyślać" a potem biegnę z przeprosinami bo wiem ,ze własnie w nich mam największa opokę.Co do przyjaciół to są i bez względu na to co się dzieje trwają przy mnie choć nie oznacza to ,że  czasem i między nami nie dochodzi do ostrej wymiany zdań. Patrząc więc z punktu widzenia innych ludzi jestem szczęściarzem.Pewnie i tak jest bo wyszłam z tego całego galimatiasu praktycznie bez szwanku i żyję .Fakt ,ze moze częściej mam chwile zwątpienia ale tez chyba bardziej doceniam pewne rzeczy , które może wcześniej wydawały się oczywiste.

 

gena : :
wrz 27 2003 wniosek
Komentarze: 1

Doszłam do nieciekawego wniosku , że ta moja choroba spowodowała ,że  odizolowałam się częściowo od znajomych i od "życia".Może trudno to wyjaśnić ale tak czuję. Wiem ,że powinnam byc wdzięczna ,ze zyję , że jest tak dobrze , ze nie jestem warzywkiem  i jestem ,naprawdę jestem ale niestety  albo i stety nie mam usposobienia samotniczego i też potrzebuję od czasu do czasu "poszaleć".A w jaki sposób to zrobić kiedy ostatnio znajomi "licytują" się o kazde odwiedziny , kiedy w dzisiejszych czasach kazdy jest tak zabiegany ,ze znalezienie czasu dla drugiego człowieka graniczy prawie z cudem?

Z kolei siedzenie z jedną i tą samą osobą codziennie lub prawie codziennie kończy się tym ,że w zasadzie kończą sie tematy i zarówno jedna jak i druga strona marzy zeby to spotkanie jak najszybciej dobiegło końca.

Moze sposobem na to byłoby nowe towarzystwo? A może poprostu od niektórych osób trzeba zrobić sobie urlop?

 

Ostatnio ta choroba oraz jej skutki i konsekwencje daja mi się coraz bardziej we znaki.Miałabym ochotę obudzić się i powiedzieć sobie ,ze to był tylko sen , koszmarny sen ale niestety skutki tego koszmaru będę odczuwać już do końca życia i do końca życia juz musze na siebie uważać.

No i jak to określają lekarze prowadzić " oszczędny tryb życia "!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czy ktoś może mi powiedzieć jak to zrobić w dzisiejszych czasach? W czasach walki szczurów, walki o wszystko??????????????

gena : :