Komentarze: 2
Obiecany wyjazd do Krakowa doszedl w koncu do skutku. Coz napisze tylko,ze bylo nam poprostu fantastycznie. Jednak przeciez zycie byloby za proste gdyby dawalo samo szczescie- totez wyjazd zakonczyl nam sie niezbyt milym akcentem.W sumie wychodzi na to,ze on boi sie czegos co nazywajac rzecz po imieniniu nosi nazwe przywiazania. Nie mam pojecia jak reagowac na slowa "lepiej bedzie jak za bardzo sie do mnie nie przywiazesz bo ja mam w sobie aniola i duzo wiecej z diabla i nie zagwarantuje Ci,ze to co jest miedzy nami bedzie mialo swoj final w USC bo sam jeszcze nie wiem czego chce"itp.Tylko kto tego od niego wymaga - bo napewno nie ja oczekuje deklaracji na temat slubu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Z drugiej strony zdanie"lepiej będzie jak nie za bardzo sie do mnie przywiazesz" - nie wzbudza jakos pozytywnych emocji.A z drugiej strony slysze:"bardzo lubie spedzac z Toba czas, bardzo duzo dla mnie znaczysz, dzieki Tobie staje sie lepszy"
Co ma być to niech będzie.Brak mi sil i brak mi slow.Przeczekam i jakos to wszystko sie ulozy.
A wycieczka do Krakowa byla swietna i naprawde warto bylo nawet jesli by sie okazalo,ze byl to jego pozegnalny prezent dla mnie - coz tak czasem bywa.
P.S. A jeszcze zdanie - nie boj sie z nikim innym sie nie spotykam - jestes tylko TY!