Komentarze: 0
Pobyt w szpitalu. Był codziennie, dzwonił, odwiedzał...
I jak sam stwierdził" dziwnie mi bez Ciebie, jakoś tak pusto". Fakt to nasze pierwsze " rozstanie" odkąd zamieszkaliśmy razem.
To ja go wyganiałam bo widziałam,że jest zmęczony...
A tam...tam by pewnie nawet jednych odwiedzin nie było...
Doszłam do wniosku,że tam miałabym nadal karuzelkę w postaci jazd jednego dnia" wolę być maluchem ale bez takiej włascicielki" a za kilka dni wystosowywanie zaproszenia w postaci smsa wysłanego z netu. I pewnie nigdy nie poznałabym JEGO...
I cieszę się,że go mam...I tak już 15 miesięcy...