W tym dniu zawsze jakos nawiedzaja nas wspomnienia tych, ktorzy byli w naszym zyciu wazni a ktorzy juz odeszli. I oczywiscie tak bylo i w tym roku.Oprocz wspominkow o rodzinie, wspominki o koledze ze studiow, ktorego nie ma z nami od 4 lat.Wspomnienia wspolnie spedzonych chwil i dni, wspolnych podrozy i "madrych Polakow rozmow" i pytanie dlaczego on, dlaczego w tak mlodym wieku i dlaczego nie doczekal tej operacji??Na to pytanie odpowiedz zna tylko ON.
Jednak dzisiaj do wspomnien o tych, ktorzy odeszli z tego swiata dolaczyly wspomnienia o czyms pieknym w moim zyciu, o osobie, ktora sie wyniosla z mojego zycia uczuciowego( 3 miesiace temu) na wlasne zyczenie, a ktora byla w pewnym jego momencie kims mozna powiedziec najistotniejszym, kims kto mial w tym zyciu byc jeszcze dlugo ( sam tego podobniez chcial), dlugo--- tak dlugo jak dlugo pozwolilby na to ON.No ale coz poza wielkimi, szumnymi slowami( ktore nota bene byly powiedziane w jednym celu)czas pokazal ,ze nic nie bylo.Nic nie bylo z jego strony bo nie moge tego samego napisac o sobie.Z mojej strony bylo...Nic to zostaly wspomnienia i choc nie rozumie w jakim celu to pozostana we mnie na zawsze wspomnienia chwil , ktore beda wywolywac na mej twarzy :D .Niestety beda i wspomnienia inne jak te z 31 lipca 2006 r.Teraz kontakt jakos sie rwie i nie wiem czy zerwie sie totalnie czy pozostanie na stopie kolezenskiej- czas pokaze.