Brakuje mi slów do ludzi ,którzy innym chcą za wszelką cenę ustawiać życie( tak jak np mój kumpel albo niejaki pan K.pewnej osobie na blogu).Co dziwniejsze ludzie mówią mi co ja mam robic a ja pytam skąd to wiesz przecież nie jesteś tak jak ja po wylewie ,przecież nie Tobie wywalil sie caly świat.Są tylko 3 osoby które pozwalają mi na żyć tak jak chce (bez udzielania rad,no chyba ,że sama o nie proszę).Te dwie osoby to moi przyjaciele ( E i P) a trzecia osoba co wydaje się dziwne to moja babcia.Róznica wieku miedzy nami wynosi jakieś 48 lat a ja mam wrażenie ,ze ona jest ponadczasowa,ze zdaje sie rozumieć ( choć jak sama twierdzi nie wszystko) i czasem ona sama prosi mnie o wyjaśnienie pewnych spraw .Moja ukochana babcia :).Nienawidzę jak obcy ludzie wpierniczają mi sie w życie ze swymi "dobrymi" radami.Wydaje mi się ,ze i tak dzwigam się szybko ze swego nieszczęścia i ze mam szanse wrócić do "normalności" po tym co mnie spotkalo.Zaczynam "żyć" a nie tylko myśleć czemu ja i po co żyję.