Dzień prawie idealny
Komentarze: 0
Można by rzec dzień jak codzien ale nie dla mnie. Rano uczelnia- na szczescie tylko dwa wyklady ,aczkolwiek dosyc nudnawe, a potem wyruszylam na wyprawe do KTOSIA.Zrobilam mu niespodzianke bo nie zawiadomilam,ze wczesniej przyjade i chyba bardzo go zaskoczylam ( czy mile ? - wole myslec,ze tak).To bylo kilka cudownych godzin spedzonych razem. Bylo naprawde ale to naprawde cudownie.I choc na moment popsul mi humor to tak doskonale i tak wytrwale potrafi przepraszac,ze momentalnie czlowiekowi przechodzi zlosc.No coz ale nikt pewnych rzeczy nie lubi.Ale zlosc mi przeszla i znowu bylo bardzo ale to bardzo MILO- to ulubione slowo KTOSIA- czym czasem doprowadza mnie do ataku szalu.Mam tez wrazenie,ze owa bestyjka posiada coraz to lepsza sztuke droczenia sie ze mna , choc sam twierdzi,ze to nie jest prawda.
Jestesmy charakterkami bardzo do siebie podobni i czasem az się boje ,ze kiedys sie zacietrzewimy w tym swoim uporze.Droczyciel mnie ponadto zaczal ustawiac na przystanku :) ale nic to wybacze mu to bo jest fantastyczny!!!A jak całuje.... i nie tylko :)
Dodaj komentarz